Ireneusz Maciej Zmora podobnie jak większość ekspertów uważa, że głównym faworytem 2. Ligi Żużlowej w sezonie 2024 będzie Grupa Azoty Unia Tarnów. W ocenie byłego prezesa Stali Gorzów największe szanse na zagrożenie tej ekipie ma Start Gniezno.
– Podzielam opinię większości ekspertów, że tarnowianie dysponują na papierze najsilniejszym składem. To nie oznacza jednak, że nikt nie może im zagrozić. Trzeba pamiętać, że duże nazwiska tam są, ale większość z nich ma za sobą niezbyt udany sezon. Tak było w przypadku Davida Bellego, Daniela Jeleniewskiego czy Timo Lahtiego. Wszyscy zawiedli na zapleczu PGE Ekstraligi i pozostaje pytanie, jak odnajdą się po zejściu ligę niżej. A z tym, co pokazuje historia, bywa naprawdę różnie. Tarnowianie mają przewagę w nazwiskach, ale już liczby z minionych rozgrywek aż tak bardzo jej nie pokazują – mówi nam były działacz.
Zmora daje Unii największe szanse na zwycięstwo w rozgrywkach, ale uważa także, że dość ciekawy zespół zbudował Ultrapur Start Gniezno. – Potencjał ich seniorów nie jest tak duży, jak w Tarnowie, ale to też bardzo solidna drużyna. Tacy żużlowcy jak Kevin Fajfer, Kevin Woelbert, Hubert Łęgowik, Sam Masters czy Casper Henriksson powinni gwarantować jakość. To jest dość wyrównany zestaw. W szeregach Startu brakuje jednak wyrazistych liderów, a mecze często rozstrzygają się w biegach nominowanych. To przemawia zatem za tarnowianami, bo oni mają większe nazwiska. Jeśli ktoś jednak ma im zagrozić, to według mnie właśnie gnieźnianie – zaznacza.
Były szef Stali dodaje też, że obie drużyny mają jeden mankament. – W oczy rzucają mi się problemy z formacjami juniorskimi. Najbardziej doświadczony Mikołaj Czapla nie wykręcił w tym roku dobrej średniej dla Startu. Słabo wygląda to też w Tarnowie, więc zobaczymy, kto lepiej uzupełni braki. To może mieć duże znaczenie w kontekście walki o zwycięstwo w całych rozgrywkach – podsumowuje były działacz.