Robert Chmiel: Chcę być liderem. Oczekuję finału

– Moim planem minimum jest powtórzenie wyniku z sezonu 2023. Zawsze mówię, że chcę być liderem, chcę być najlepszy – mówi Robert Chmiel, zawodnik Kolejarza Opole. Choć klub nie jest wymieniany w gronie faworytów do awansu, to wychowanek ROW-u Rybnik mierzy wysoko. – Osobiście oczekuję finału, to jest dla mnie najważniejsze. Będę robił wszystko, aby Kolejarz znalazł się w tym finale i tyle – podkreśla.

POLSKIZUZEL: W mediach społecznościowych odliczasz dni do rozpoczęcia sezonu. Widziałem też, że byłeś w Czechach na treningu na crossie. Jak przebiegają przygotowania?

Robert Chmiel, zawodnik Kolejarza Opole: Jestem w jeszcze lepszej formie fizycznej niż kiedykolwiek wcześniej, a zawsze byłem bardzo dobrze przygotowany. Mam oczywiście na myśli przygotowania siłowe, jak i wytrzymałościowe. Jeździłem na motocrossie po przerwie od motocykli i czułem się tak, jakby tej przerwy nie było.

Jakiego sezonu oczekujesz?

– Planem minimum jest powtórzenie wyniku z sezonu 2023. Wiadomo, że KLŻ jest najważniejsza, ale w tym roku nastawiam się również na zawody indywidualne. Chciałbym zakwalifikować się do finałów Indywidualnych Mistrzostw Polski. W lidze średnia 2,000 jest obowiązkiem. Sprzęt będzie na wysokim poziomie, o to się nie boję.

Joanna Cedrych z Eleven Sports powiedziała nam, że jesteś upatrywany jako lider Kolejarza.

– Zawsze mówię, że chcę być liderem, chcę być najlepszy. Na pewno jednak nie powiem, że jestem najlepszy, tylko cały czas chcę iść do przodu. Staram się stawać coraz lepszym zawodnikiem. Takie jest moje podejście.

Nie jesteście faworytem do awansu. Jazda bez napompowanego balonika sprzyja czy wolisz jednak startować pod presją?

– U mnie zawsze była presja i bardzo często niepotrzebnie ją na siebie narzucałem. Zeszły rok był dla mnie dobry, ponieważ nikt nie wywierał aż takiej presji na moje wyniki i na moje punkty. To też bardzo mi pomogło, natomiast w sezonie 2024 celuję jeszcze wyżej. Po prostu chciałbym walczyć z klubem o jak najwyższe cele. Wiem, że przynajmniej na razie nie ma wielkiego parcia na awans, bo w następnym roku dojdzie do przebudowy stadionu. Fajnie, że będzie ten przysłowiowy „luz”, ale od siebie wymagam bardzo dużo i nie zamierzam odpuszczać.

Czyli?

– Osobiście oczekuję finału, to jest dla mnie najważniejsze. Będę robił wszystko, aby Kolejarz znalazł się w tym finale i tyle. Chcę pojechać jak najlepiej w każdym meczu, u mnie nie będzie takiego podejścia „dzisiaj zrobię sobie 5 punktów, bo nie chcemy awansować”. O takim czymś nie ma mowy. Będę starał się zdobywać jak najwięcej punktów i przy okazji wygrywać mecze. Nie biorę w ciemno swoich kompletów i porażek Kolejarza.

Kto będzie wiodącym tunerem w teamie oraz ile motocykli przygotowujesz?

– Jeśli chodzi o silniki, to zostają: Flemming Graversen i Martin Smoliński. Na ten sezon mam cztery kompletne motocykle. Jest więcej tego sprzętu, jest lepsze zaplecze sprzętowe. Chodzi mi między innymi o rezerwowe części czy opony. Nie będzie żadnych oszczędności, wszystkie pieniądze ładujemy w sprzęt. Mogę liczyć na pomoc klubu i ogromne wsparcie moich wieloletnich, oddanych sponsorów, którym z tego miejsca dziękuję.

W zeszłym roku miałem ciutkę więcej sprzętu niż w poprzednich latach – i jak widać – przyniosło to owoce. Mocno działamy, pracujemy, żeby motocykle i silniki były jeszcze szybsze niż w 2023 roku.

Zainaugurujecie sezon w Pile. Jak czujesz się na pilskim owalu?

– Rok temu byłem tam dwa razy. Podczas Indywidualnych Mistrzostw II Ligi nie poszło mi za dobrze, ale miałem nowy silnik i szukałem ustawień. Tak mogę się troszeczkę wytłumaczyć. Wynik indywidualny oczywiście jest ważny, natomiast bardziej skupiłem się na dopasowaniu świeżego silnika i potrenowaniu na nim. Planuję go często używać w nadchodzących rozgrywkach.

Tor w Pile nigdy nie należał do moich ulubionych, lecz mecz ligowy wyszedł w miarę dobrze. Nie przejmuję się tym, bo były już takie obiekty, na których nie czułem się dobrze, a później okazało się że lubię jeździć na każdym torze. Nastawiam się pozytywnie pod każdym względem, dla wszystkich tor jest taki sam.

W Kolejarzu pojawiło się kilka nowych twarzy.

– I już teraz mogę powiedzieć, że z każdym zawodnikiem mam dobry kontrakt. Wszyscy mogą to potwierdzić, że jestem dla nich w porządku. Bardzo dobrze dogaduję się z Mathiasem Thoernbloemem, także cieszę się, że zostaje w drużynie. Emil Breum i Kevin Juhl Pedersen to też moi dobrzy kumple, podobnie jak Lars Skupień czy Tomasz Orwat, z którymi co chwilę spotykam się na różnych turniejach. Śmiejemy się i żartujemy. Z każdym się dogadam, każdemu też pomogę.

Pewnie będziesz mógł doradzić im właściwe ustawienia do opolskiego toru.

– To prawda, w zeszłym sezonie trochę nauczyłem się tego toru. To duży plus, moje notatki są i czekają na moment, w którym zdecyduję się z nich skorzystać. Silniki mam prawie te same, pozostaje tylko doszlifować ustawienia i w miarę szybko reagować podczas zawodów. Nie powiem, że znam tor w Opolu perfekcyjnie, ale do tego jeszcze dojdziemy. Przede wszystkim chcemy wygrywać mecze u siebie.

Jaki był ten tor w poprzednim sezonie?

– Był bardzo dobrze przygotowany, równy i do ścigania. Walka była na wysokim poziomie na każdym meczu, z pozycji trybun fajnie oglądało się zawody. Nie pojawiały się koleiny. Można zapytać każdego zawodnika, który u nas jeździł, że nigdy nie było żadnych problemów.

Śledzisz doniesienia medialne odnośnie sytuacji Unii Tarnów? Dla zawodników bardziej opłacalny jest udział siedmiu drużyn niż sześciu.

– Bo im więcej meczów, tym lepiej. Czasami czytam wiadomości, jak pojawiają się w mediach społecznościowych. Staram się jednak o tym nie myśleć, bo mnie ten temat nie dotyczy, natomiast liczę na to, że wszystkie drużyny pojadą w pełnych składach, że wszystko będzie się dobrze układało. Sytuacja na świecie nie jest kolorowa. Jak się o tym pomyśli, to czasami odechciewa się tego wszystkiego. Podchodzę jednak do życia pozytywnie. Trzymam kciuki, aby sprawy się ułożyły i pieniążki były wypłacane zawodnikom.

2. Liga Żużlowa